Archiwum lipiec 2008, strona 3


WSPOMNIENIA cz.2
Autor: semisweet | Kategorie: tekstowo 
12 lipca 2008, 23:46

Grzegorza poznałam w marcu. Zagadał mnie ‘internetowo’, później przeszliśmy na kontakt głównie smsowy, czasami dzwonił. Zanim spotkaliśmy sie osobiście po raz pierwszy w maju wiedzieliśmy o sobie już wiele. Pierwsze spotkanie było udane, zafascynował mnie od pierwszego wejrzenia, nie zdarzyło mi się to wcześniej. Było ciepłe majowe popołudnie, stanął przede mną wysoki uśmiechnięty facet i nogi się pode mną ugięły. Spędziliśmy razem kilka godzin, a ja miałam wrażenie jak by to była chwila, potem odwiózł mnie wieczorem na parking, rozmawialiśmy i.. cieszyliśmy się swoja obecnością.

Przyjeżdżał co jakiś czas, kiedy nie przyjeżdżał dzwonił, pisał, codziennie dostawałam smsa ze słowami że tęskni, że myśli, ze chce się spotkać, a kiedy się spotykaliśmy. Każdą chwile pamiętam, mam przed oczami miejsca w których byliśmy, słyszę słowa które wypowiadał, czuję każdy dotyk…

Potem wyjechał, pisał rzadko, nie dzwonił wcale. Trzy miesiące za granica i powrót, wspólny sylwester, gorzkie słowa i milczenie. Odezwałam się pierwsza po długiej przerwie, ale to juz nie było to samo. Byliśmy i jesteśmy znajomymi, tak po prostu. On jednak zachował się dojrzalej od Pawła, uczciwie. Powiedział szczerze, że jestem wyjątkowa, ale to nie to czego szuka.

Trochę Go rozgryzłam, wiem że z jednej strony chciałby być z Kimś, dzielić wspólne chwile , z drugiej lubi swoja niezależność i wolność. Kiedyś wspomniał, ze nie istnieje cos takiego jak kompromis. Przy Nim to czułam, zawsze musiało być tak jak chciał. Nie wiem, czy z takim podejściem znajdzie ‘ta której szuka’, ale to już nie moja sprawa.

Po tym co usłyszałam, nie mam złudzeń, że będzie cos między Nami, zresztą już nie chcę. Za późno na to. Jego obojętność, chłód, zmroziły mnie i powoli wygasa to co czułam, nie chce Mu już niczego dawać, bo On nawet nie jest w stanie tego przyjąć. Zrozumiałam tydzień temu, że to koniec, nawet mnie to ucieszyło, bo i tak planuje wyjechac. Tylko ze…

CIĄG DALSZY NASTĄPI :)

WSPOMNIENIA cz.1
Autor: semisweet | Kategorie: tekstowo 
12 lipca 2008, 13:33

Mój pierwszy 'poważny' facet.. Paweł.. pięc szalonych wspólnych lat. Mieliśmy zaledwie 18 kiedy to się zaczęło.. On zawsze za mną biegał, kupował kwiatki, wysyłał pocztówki z wakacji, dzwonił. Bardzo Go lubiłam. To nie był dla mnie związek zrodzony z wielkiego uczucia. Raczej z sympatii i przywiązania. Czułam się samotna. Pomimo osiemnastu lat tylko raz całowałam się z chłopakiem, rok wcześniej. Tak ja wszystko zaczynałam później - spotkania z chłopakami, koniec liceum, studia. Kiedy rówieśnicy mieli to za sobą, przede mną daleka droga była. Z Pawłem spotykaliśmy się często, mieszkaliśmy blisko, wspólne wakacje, śluby, ciezkie i łatwe chwile. Zawsze razem. Dbał o mnie, prawił komplementy, sprawiał że czułam sie cudownie. To On nauczył mnie bliskości. Było nam dobrze do czasu... kiedy zaczął pracować w pewnym miejscu wiele zaczęło sie zmieniać. Przestał mieć czas dla mnie powoli zapominałam jak to jest kiedy o mnie dbał, kiedy był otwarty i czuły. Zaczął być cyniczny, zimny, najważniejsza była kasa, spotkania z ludźmi ze studiów, imprezy z ludźmi z pracy, ja coraz mniej potrzebna, ważna. Zaczął kłamać, udawać, krytykował mnie na każdym kroku czułam że sie oddalamy. Cierpiałam? tak. To nie była wielka miłość, ale przyzwyczaiłam się do Niego, chyba byłam za bardzo zależna od Niego. Zawsze inni podejmowali za mnie decyzje, bo byłam niezdecydowana, nieśmiała, niezaradna. Od kiedy zaczęliśmy być razem to On decydował gdzie idziemy, co robimy, z Kim się przyjaźnimy. Zagubiłam siebie, straciłam znajomych, ale to nie było ważne. Liczył się On

Skończyło się w czerwcu. Oboje mieliśmy już chyba dość.Nie mam żalu że się skończyło, to i tak nie miało sensu. Przez długi jednak czas miałam do Niego żal, że to skończyło się w taki sposób. Nie usiadł, nie porozmawiał, nie wyjaśnił. Nagle nakrzyczał na mnie ze ma mnie dość, że to koniec, że do niczego sie nie nadaje, ze jestem beznadziejna, nienormalna. Do siebie nie miał zastrzeżeń, On był idealny..

Cierpiałam, tęskniłam, aż do czasu kiedy dwa tygodnie później zobaczyłam Go z Nią. Blondyna,biust na wierzchu, krótka mini, tatuaż na ramieniu, zupełnie inna ode mnie. Całowali sie pod Naszym blokiem! znienawidziłam Go, za to że potraktował mnie jak śmiecia, jak nic nie wartą szmatę..

Wyjechałam na wczasy do Grecji, opaliłam sie, zrelaksowałam, poznałam fajnych ludzi, wyciszyłam, zmieniłam fryzurę, odpoczęłam. Po powrocie do Polski usiadłam i pomyślałam: dziewczyno masz 23 lata, świat przed Tobą, musisz wziąć się w garść, to Ty masz decydować o swoim życiu nie inni! To, ze On potraktował Cię jak śmiecia nie oznacza, ze nim jesteś! To Ty decydujesz Kim jesteś, a nie inni...

Po powrocie czułam sie na nowo ładna, nie głupia, znowu zaczęłam mieć marzenia, odnowiłam stare znajomości, nawiązałam nowe, wdałam sie w krótką szaloną historię z pewnym facetem. Osiem miesięcy od rozstania z Pawłem podjęłam decyzje - zdaje maturę. Złożyłam papiery do liceum które kiedyś skończyłam i przez trzy miesiące dzień w dzień uczyłam się - polski, geografia, angielski. Dałam radę. W czerwcu odebrałam świadectwo dojrzałości.

Nie poszłam na studia w październiku, chciałam najpierw znaleźć prace, nie chciałam juz żeby Ktoś inny za mnie płacił, nie było łatwo znaleźć pracę. Dorabiałam gdzieś, w końcu zatrudniłam się w pewnym miejscu i rok po maturze poszłam na studia. Przez ten czas bardzo się zmieniłam. Stałam się silną, niezależną, pewną siebie kobietą. Dbałam o swój rozwój intelektualny, o swoje ciało, o dobre samopoczucie. Poznałam i pokochałam siebie. Ciągle byłam sama. Żaden facet to nie było to, myślałam że coś ze mna nie tak. I wtedy prawie cztery lata po rozstaniu z Pawłem poznałam Grzegorza...

CIĄG DALSZY NASTĄPI:)

EMIGRACJA?
Autor: semisweet | Kategorie: uczuciowo 
11 lipca 2008, 10:35

Z każdej strony pytania typu "a nie próbowałaś znaleźć lepszej pracy w Polsce", "a moze zostaniesz praca na pewno się znajdzie", "zostań funt juz nie ma takiej wartości jak kiedyś", itp itd.

 

Ludzie???? 

 

 

Czy wy nie rozumiecie, ze jak ktos chce wyjechać to nie tylko z powodu kasy? nie dla tego, że nie ma tutaj pracy? Praca może i by się znalazła. Ja jednak odczuwam POTRZEBĘ pracy za granicą. Czy to tak trudno zrozumieć? Chcę sie wyrwać ze środowiska w którym spędziłam dwadzieścia osiem lat, chcę pobyć z daleka od domu żeby zatęsknić, chcę się rozwijać, dawać duzo od siebie. Chcę szkolić angielski, poczuć jak to jest zyc na własna rękę. Chcę się poświęcać dla innych, dla tych którzy to docenią. Praca w Liverpool z ludźmi niepełnosprawnymi, praca z daleka od domu właśnie to mi zapewni. Kiedys trzeba wyfrunąć z gniazda. Praca legalna, ubezpieczenie, dach nad głową wyżywienie, podstawowe środki chemiczne, karnety do kina, na siłownie, basen, masaże - i inne, wszystko to zapewnione plus pensja oczywiście. Czy w Polsce mam stałą umowę? nie. Czy w Polsce jest łatwo o umowę o pracę na czas nieokreślony lub dłuższy określony? nie. Czy w Polsce stać mnie na to, żeby sie wyprowadzić? nie. Czy w Polsce czuję sie potrzebna, czuję że się rozwijam? nie. Czy w Polsce stać mnie na drobne przyjemności? nie. Więc ok wychodzi na to że chce wyjechać  tam dla kasy. Moze po części tak jest, ale nie do końca. Pieniądze sa potrzebne ok, bez nich trudno egzystować, ale pieniądze nie sa najważniejsze. Nie dla mnie. Ja czuję potrzbę, żeby wyjechać, potrzebę serca. Rozumiecie? nie? trudno najważniejsze, że ja rozumiem że nie można robić czegoś wbrew sobie. Nie chcę zostać w Polsce teraz. Może kiedyś, ale nie teraz...

 

Umowa na rok, potem jeśli wrócę na pewno spojrzę inaczej na Nasz kraj. Nie bede miała luki w życiorysie. Praca przez rok w znanej organizacji zajmującej się ludźmi niepełnosprawnymi to zawsze jakiś krok do przodu. Powód do dumy? owszem. Chciałabym mieć jakiś powód do tego żeby byc dumną z siebie. Skończyłam studia ok, pracuje fizycznie co łatwe nie jest ok kolejny plus itp ale czy to dla mnie powód do dumy? nie .

 

Bo tak naprawdę najważniejsze dla mnie jest to, ze Ktos dzięki mnie się uśmiecha choć przez chwilę. Wazne jest to, że Komuś mogę pomóc, wysłuchać, rozbawić. Dla mnie najważniejsi są ludzie, nie papierek świadczący o ukończeniu studiów, nie mięśnie wyrobione dzięki pracy fizycznej, ale właśnie ludzie.   

Pracując z ludźmi niepełnosprawnymi można bardziej docenić siebie, to co się ma. Można obrosnąć w siłę. Można wiele od Nich sie nauczyć. Czy Wy wiecie, że ludzie niepełnosprawni często są odważniejsi, silniejsi, mądrzejsi od ludzi pełnosprawnych? Tak na pewno o tym słyszeliście. Ja to wiem. Dzięki mamie. To Ona pracowała z ludźmi niepełnosprawnymi kilkanaście lat. To Ona nauczyła mnie  całej tej wrażliwość wobec Nich. I w ogóle wobec ludzi...

 

Będę tęsknić. Na pewno za mamą, dzieciaczkami, przyjaciółmi, za znanymi miejscami, ale nie zrezygnuję dlatego ze swoich marzeń. Nie chcę za kilkanaście lat żałować, ze nie spełniłam jednego z ważniejszych marzeń. Wiecie, że ludzie stawiający sobie jasny cel,dążący do niego, zazwyczaj go osiągają? Ludzie bez celu w życiu nie osiągają niczego. Każdy ma swoje marzenia, ale nie każdy potrafi zrobić coś żeby je spełnić,. Ja chce i potrafię. Chcę wyjechać, to mój cel, prędzej czy później osiągnę go...


"chcę potrafię wzniose się

mam przd sobą jasny cel

                      ..

stać jak posąg to za mało"

 

 

Dużo dziś razy użyłam słowa NIE, licze że wkrótce bede tylko i wyłącznie na TAK

 


"Tam dom Twój

gdzie serce Twoje"

 

ps. Odpowiedź na często zadawane pytanie: tak, kiedy wyjadę będę miała dostęp do internetu. Tak będę tu pisała jeśli znajdę tylko czas. Dowiecie sie kiedy wyjadę, co się u mnie dzieje, czy wyszłam za mąż ((no teraz to sie rozpędziłam) :) itd :)

ps2 wracam do hasła! kto go jeszcze nie ma... sylka-27-80@tlen.pl